wtorek, 26 listopada 2013

15. "Zabrał ją tam?!"


Wchodzę do salonu. Na środku stoi Snape, ale już bez listów i skrzynki. Rozglądam się dookoła, lecz dobrze wiem, że już drugi raz dyrektor nie popełni tego błędu. Zapewne schował swoje skarby staranniej. Kiedy słyszy moje kroki odwraca się i widzę tylko kamień, skałę. Obojętność na jego twarzy wydaje mi się tak zabawna, że szczerze muszę się powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. 
- Radzę ci zachować resztki moralności i wysłuchać, co mam ci do powiedzenia - oświadcza, nie wykazując żadnych emocji, ale nie sądzę, że to, że odkryłem jego być może największy sekret spłynęło po nim jak chociażby deszcz.
- Słucham, może dowiem się jeszcze więcej ciekawych informacji - mówię, uśmiechając się krzywo. Dyrektor wyciąga zza siebie małe zawiniątko i rzuca mi je pod nogi. Patrzę na niego wyczekująco, a ten tylko skinieniem głowy wskazuje mi materiał. Podnoszę go i powoli rozwijam. Nie jest to przyjemne uczucie, bo tkanina nie jest pierwszej świeżości i jest przemoknięta do cna- nie chcę wiedzieć czym. Moim oczom ukazuje się małe żelazne pudełko... Przynajmniej wydaje mi się, że jest żelazne. Z obrzydzeniem rzucam szmatę na podłogę i sprawnie uchylam wieko. Kasztany... Brązowe oczy pełne smutku... Potargane włosy... Różane usta niewyrażające nic. Nic poza niepewnością.
- Skąd to masz? - syczę do niego nadal wpatrując się w list gończy.
- Nowo wydrukowany. Prosto z Ministerstwa - odpowiada Snape z powagą w głosie. Spoglądam na niego, ale on nadal stoi tam gdzie stał. Patrzy na mnie wyczekująco, oczekując mojej reakcji. Niby, co mam powiedzieć? Że jestem beznadziejny, bo nie potrafię znaleźć i uchronić jednej czarownicy? A może to po prostu, dlatego, że wszystko muszę robić sam? Co mi po Sebastianie, jak on tylko siedzi z Blossom, gotuje zupki i kładzie ją spać? Co to za pomoc?! 
- Próbowałem.
- Widać nie dostatecznie. Wiesz dobrze, że jeśli nie znajdziesz jej i nie zabijesz, to Czarny Pan nie będzie przebierał w środkach - mówi Snape beztrosko bawiąc się swoją różdżką.
- To teraz mam ją zabić?! - wybucham. On chyba żartuje! Teraz, po tym wszystkim? Po tym jak uratowałem jej życie, po tym jak ją przytuliłem? Mam po prostu ją zabić? Od tak?
- Nie powiedziałem tego. No i nawet, jeżeli tak byś właśnie chciał zrobić, nadal jej tu nie ma, nieprawdaż? - Na jego twarzy po raz pierwszy dostrzegam coś innego niż obojętność. Teraz to raczej coś w rodzaju dumy, znów gada jak na lekcjach, kiedy odpowiedź na zadanie wydaje się banalnie prosta.
- No to może byśmy ją znaleźli? - mówię, zbytnio nie wiedząc, o co właściwie mu chodzi.
- Kogo znaleźli? - pyta Sebastian, który właśnie wchodzi do pokoju. Przewracam oczami, ale wtedy Snape zabiera głos, zupełnie pomijając pytanie chłopaka.
- Zastanawiałeś się, dlaczego nie możesz jej znaleźć?
- Bo szuka w niewłaściwych miejscach? - wcina się Nieve. Patrzę na niego z poirytowaniem.
- Bo ty szukasz w tych dobrych!
- Ja w ogóle nie... - urywa w pół zdania, ale nie musi kończyć. Patrzę na niego wzrokiem pełnym triumfu. Widzę, że pomału pojmuje, o co mi chodziło przez ten miesiąc, kiedy zajmował się Blossom. Nagle podchodzi do mnie i wyciąga rękę. Stoję przez chwilę i obserwuję go ze złością. Wtedy przypomina mi się sytuacja, kiedy to on musiał mi wybaczyć i z uśmiechem podaję mu dłoń. Po chwili klepiemy się ze śmiechem po plecach. Pojął. Wreszcie. Teraz może być już tylko lepiej.
- Moglibyście przerwać tę ckliwą scenę i skupić się na chwilę? - mówi Snape wbijając w nas spojrzenie pełne... Właśnie, czego? Nigdy nie widziałem u niego niczego takiego. Nie wiem jak to nazwać.
- Jasne Snape, od czego zaczynamy? - pyta z determinacją Sebastian. Nie widziałem go takiego od czasu wizyty Czarnego Pana. Znów mam przed oczami tamtą rozmowę. Ale już nie mam wątpliwości. Sebastian i Snape wrócili i już nie działam w pojedynkę. Hermiona Granger przeżyje i osobiście tego dopilnuję. 
- Radzę, żebyście najpierw trochę ruszyli głowami, zanim przystąpicie do jakichkolwiek działań - mówi dyrektor.
Hmm... Szukałem źle... Byłem w jej rodzinnej miejscowości, w domku letniskowym jej rodziców, no i oczywiście w najbliższych okolicach Pokątnej. I te miejsca są złe... Nie. Nie wiem.
- Snape, nie każ mi czekać! Gdzie ona jest? - wołam po chwili namysłu i patrzę na śmierciożercę ze zniecierpliwieniem. To nie jest pierwszy raz, kiedy każe mi myśleć.
- Poczekaj, Draco. Ja już chyba coś mam... To znaczy nie wiem czy to nie głupie... - zaczyna Sebastian, ale milknie w pół zdania. - Nie, to bez sensu.
- Sebastian, dobrze wiesz, że nawet najgłupsza koncepcja w niektórych sytuacjach okazuje się tą właściwą - oznajmia Snape starając się, żeby to, co mówi brzmiało nadzwyczaj mądrze. Patrzę na przyjaciela ze zniecierpliwieniem.
- No pomyślałem, że... no, że to bez sensu szukać Granger na całym świecie, bo ona może być gdzieś blisko - mamrocze w końcu i widać, że raczej nie wierzy w ideę tych słów, bo patrzy na dyrektora jakby oczekując, aż powie gdzie faktycznie jest dziewczyna.
- To dobry trop - kwituje dyrektor, po czym zwraca się do mnie - Draco, kiedy ostatnio byłeś w swoim domu? 
- Żartujesz sobie? Teraz Malfoy Mannor jest siedzibą śmierciożerców - mówię do niego z mieszanymi uczuciami. Od kiedy nasz dom przejął Czarny Pan, my zamieszkaliśmy z ciotką Bellą i Rudolfem... Chociaż zyskaliśmy też... Hmm... Pokazaliśmy, że jesteśmy wierni Czarnemu Panu, a to na pewno nie jest bezużyteczne.
- Siedziba śmierciożerców. Czyli także Czarnego Pana, prawda? - Snape wpatruje się we mnie wyczekująco i chyba za wszelką cenę chce żebym sam doszedł do tego, gdzie jest Granger.
- Chyba nie sądzisz, że ona jest tam? W Malfoy Mannor? - dopytuje Sebastian patrząc na Snape'a z niedowierzaniem. Spoglądam pytająco na dyrektora. Czy to możliwe? Czy przez ten cały czas ona była po prostu u mnie w domu? Tam, gdzie dorastałem? Ale skoro ona tam jest, to raczej nie przyszła tam dobrowolnie. Porwali ją! Zaciągnęli tam siłą. A on musiał wiedzieć. Kazał mi ją znaleźć i zabić, choć sam ją uprowadził?!
- Zabrał ją tam?! Uprowadził ją i kazał mi ją zabić?! - wrzeszczę na cały głos. Nagle do pokoju wpada rozkojarzona Blossom. Sebastian próbuje ją uspokoić, ale ona tylko piszczy, patrząc na czarny znak na moim przedramieniu. Chyba przez przypadek go nie zakryłem. Nieve podchodzi do niej, ale ona tylko kuli się w kącie. Sebastian kuca i wyciąga ku niej rękę, a ona zaczyna krzyczeć na całe gardło. Snape ucisza ją jednym machnięciem różdżki. Chłopak wzdycha, podnosi nieprzytomną dziewczynę i oświadcza, że zaniesie ją na górę. Po chwili słyszę jak coś ciężkiego spada na podłogę. Po jakimś czasie wraca Sebastian, pocierając łokieć. 
- Spadłem ze schodów - mówi, a na jego zmęczonej twarzy widzę cień uśmiechu. Chłopak wzdycha ciężko. - To, jaki jest plan?

 *****
No to nowy rozdział :D
Podoba się? Nie wiem, czy jest choć odrobinę dłuższy od pozostałych, ale starałam się :P
Liczę na wasze komentarze, bo tylko nieliczni z obserwatorów komentują. Uśmiecham się jak patrzę na liczbę wyświetleń, ale niestety to się nie przelewa na ilość komentarzy, które są dla mnie okropnie ważne :D
Pozdrawiam :*

9 komentarzy:

  1. Super rozdział, bardzo mi się podobało. ;-)
    Jestem ciekawa co będzie dalej i jaki wspaniałomyślny plan wymyślą, żeby ją uratować z Malfoys Mannor. No mam nadzieję, że żyje, nie? Ejj ! ? :P
    Bardzo się cieszę na nowy rozdział !!!! <3 Czekam na kolejny :*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhhuhuhuhu
    Zdecydowanie jeden z lepszych rozdziałów :DD
    Blossom trochę mnie zaczyna wkurzać. Rozumiem, że jest wrażliwa, ale bez przesady. Bo ja na razie odbieram ją jako trochę chorą...
    A Draco musi uratować Mionę. "
    Musi ją znaleźć <3
    Jejku nie mogę się już doczekać :DD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewałam się tego, że Hermiona może być w domu Malfoy' a. Z rozdział na rozdział coraz bardziej człowieka zaskakujesz xD. Też jestem za uratowaniem Hermiony! Musi ją uratować, to takie słoodkie <33
    Pozdrawiam Amy :)

    U mnie pojawił się nowy rozdział. Bardzo mi zależy na twojej opini. Każdy komentarz jest drogocenny.
    http://melodie-serc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu jestem zdezorientowana. Rozmowa Draco ze Snape'm i Sebastianem, a tu nagle znikąd pojawia się Blossom i zaczyna się wydzierać. Myślę sobie "wtf"?
    Jakoś ten fragment zepsuł całą koncepcję.
    Ogólnie nie jest źle, chociaż przyznam się, że nie do końca nadążam za punktem widzenia bohaterów. To, że Hermiona wybrała strategię, żeby schować się tuż "pod ich nosem", jest w miarę logiczne. Z kolei chowanie się w Malfoy Manor, gdzie aż roi się od śmierciożerców...
    Ciekawa jestem jak to rozwiążesz :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ok, wymieszałaś ostro. Chyba muszę jeszcze raz wszystko ogarnąć...

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :>
    Znalazłam twojego bloga dzisiaj i przeczytałam wszystko *u*
    Nie ma mnie w domu, więc miałam w ogóle dzisiaj nie komentować rozdziału, ale stwierdziłam, że to by było niegrzeczne :/ Ale obiecuję, że poprzednie rozdziały na pewno skomentuję w tym tygodniu! Słowo Ślizgonki! No dobra.. to nie najlepsze słowo, ale obiecuję! :3
    Przede wszystkim podoba mi się twój styl pisania. Bardzo lekko mi się wszystko czytało :3 Szablon masz też fajny :>
    Co do tego rozdziału, bo poprzednie skomentuję pod nimi :D
    Cieszę, się że Snape nie jest zaniedbany i się pojawia <3
    Blossom, dziwna postać :D W sensie, że taka tajemnicza :D Ale mnie również zaczęła denerwować >.< Ale to nic.. :D
    Zgodzę się z poprzedniczkami, że Dracze musi uratować Herm :D Ale to by było z jednej strony oczywiste, więc nie wiem, czy mamy się tego spodziewać ;oo
    Ogółem to fajnie, że dużo się dzieje :>
    Czekam na nn i życzę WENY ;*
    Pozdrawiam <3
    http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/
    (bardzo bym chciała, abyś zajrzała na mojego bloga :3 Jak sama wiesz, każdy czytelnik jest drogocenny :>)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe opowiadanie. Takie inne od tych wszystkich jakie czytałam
    Mam nadzieję, że nie długo zobaczę kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Stwowarzyszenie DHL

Stwowarzyszenie DHL

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Harry Potter Magical Wand