niedziela, 8 marca 2015

21." (...) których nikt nigdy nie poruszył."

Trzy tygodnie. Trzy, cholerne tygodnie siedzę w tym starym, zapyziałym budynku, można by było rzec norze. Nie wyglądam nawet za okno. Tylko... siedzę. Jestem beznadziejny. Zniszczyła mnie. Zniszczyła mnie zupełnie. Nie potrafię nawet wystawić nogi za próg. Nie potrafię, czy jednak nie chcę? Nadal, w najdalszym zakamarku mojego serca, tkwi przekonanie, że ona wróci. Nie mogę więc wyjść. Nie zrobię tego. Ona w każdej chwili może przyjść. Zaczekam.
- Draco, proszę cię, siedzisz tak już prawie miesiąc - mówi Pearl próbując ukryć irytację. Gdy nie słyszy odpowiedzi z westchnieniem siada na fotelu, na przeciwko mnie.
Do pokoju wchodzi Sebastian wraz ze Snape'em. Nauczyciel mierzy mnie od stóp do głów i na koniec patrzy na mnie z politowaniem.
- Czego chcesz? - warczę na Severusa, który tylko cynicznie unosi kącik ust.
- Oszukujesz się Draco. Nie masz na co tu tak czekać - mówi zgryźliwie, a w jego oczach widać pogardę. Przypominam sobie moment, kiedy to ja śmiałem się z niego. Kiedy znalazłem jego listy do Lily. Uraziłem wtedy jego dumę, teraz chce się na mnie odgryźć. Nie daję mu jednak tej satysfakcji. Nie zaszczycam go nawet najmniejszym spojrzeniem.
- Marnujesz się, Draco. Snape ma rację. Hermiona nie wróci - mówi Sebastian tak łagodnym tonem, że mam ochotę wyrzygać mu się na tą jego idealnie wyprasowaną koszulę.
- W końcu wróci - warczę i kurczowo zaciskam dłonie.
- Nie ma po co - rzuca Snape. Odwracam wzrok i patrzą mu w oczy. Spogląda na mnie jak na robala. Jak na żałosnego robala. Nie wytrzymuję. Zrywam się z kanapy.
- Ona wróci! Musi wrócić! Wróci, bo... - wrzeszczę na cały głos, ale wtedy Severus mi przerywa.
- Bo co? Bo cię kocha? Błagam cię chłopcze, ty nawet nie pojmujesz, czym jest prawdziwa miłość - prycha nauczyciel.
- Za to ty to na pewno wiesz - mówię z ironią. - Dla ciebie miłością jest pisanie listów miłosnych i chowanie ich w szufladzie! Robienie chorych ołtarzyków! Czy ty kiedykolwiek coś zrobiłeś dla Lily?!
Snape jest wściekły. Sam czuję, że poruszyłem sprawy, których nikt nigdy nie poruszył. Chyba zaraz potraktuje mnie Avadą.
- Poświęciłem dla niej całe życie. Całe moje, cholerne życie! Wszystko co robiłem, było z myślą o Lily! Wszystko! - syczy i wychodzi na korytarz. Słyszę tylko trzask drzwi wejściowych.  Rozglądam się po zgromadzonych. Sebastian patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami. Widać, że jest w szoku. Pearl stoi jak wryta i zakrywa dłonią usta. Wzdycham i znów opadam na kanapę. Próbuję odprężyć moje mięśnie, ale one nadal są spięte.
- Wow - odzywa się Sebastian siadając obok mnie.
- No - mówię bez przekonania. Kiedyś zdenerwowanie Snape'a do tego stopnia cieszyłoby mnie niezmiernie, ale teraz... Teraz nie potrafię się tym cieszyć.
- On prędko nie wróci - stwierdza Pearl. W jej głosie wyczuwam nutkę napięcia.
- Pearl, o co chodzi? - pytam z niepokojem. Znam ją dość długo, by zauważyć, że jest zdenerwowana. Dziewczyna wciąga powietrze przez zęby.
- Snape przyszedł, bo dostałeś zadanie.
- Zadanie? - przeszywa mnie lęk.
- Chodzi o Hogwart. Tzn. mamy się tam udać i pilnować diademu Ravenclaw - mówi Sebastian z ekscytacją. W końcu jest w swoim żywiole. Urodzony śmierciożerca.
- Myślicie, że to jeden z horkruksów Czarnego Pana? - pyta Pearl z zaciekawieniem.
- Nie wiem, ale wszyscy tak mówią, a skoro mamy go pilnować, to na pewno nie jest to zwykła ozdoba - mówi jej brat.
- Nie ważne czy to horkruks, czy nie. Ja nigdzie nie idę - mówię stanowczo i wbijam wzrok w podłogę.
- Draco, to nie są żarty. Nie wykonasz zadania, to tak jakbyś popełnił samobójstwo - mówi Pearl z powagą. Dziewczyna wzdycha, widząc mój brak jakiejkolwiek reakcji. - Nawet jeśli Hermiona ma zamiar wrócić, nie nacieszysz się nią martwy.
- Nie musisz, Pearl - szepczę zrezygnowany. Dziewczyna patrzy na mnie pytająco.
- Ja... Ja wiem, że to niedorzeczne. Wiem, że ona nie wróci. Nawet pewnie o tym nie pomyślała. A ja? Snape ma rację. Oszukuję sam siebie i to mnie niszczy. Nie będę dobrym śmierciożercą z kimkolwiek w mojej głowie. Po prostu... muszę o niej zapomnieć - chyba sam nie wierzę w to, co mówię. Nie zapomnę. Nie zapomnę je kasztanowych włosów, głębokich oczu, zapachu jej skóry, dotyku jej dłoni. Nie zapomnę.
- Cóż, mam nadzieję, że jakoś dasz radę - mówi Sebastian i klepie mnie po plecach. Uśmiecham się do niego delikatnie.
- Więc, jedziemy do Hogwartu? - pyta szczerząc się Pearl.
- Pakuj walizki - mówię, delikatnie unosząc kąciki ust.
 Musze wziąć się w garść. Przez ostanie tygodnie byłem jak warzywo. To musi się zmienić. Jestem Draco Malfoy, a zachowywałem się jak co najwyżej Longbottom. Co za wstyd. Dopiero teraz widzę, co uczucia robią z człowiekiem. Co zrobiły ze mną. Nigdy więcej.

*********

Długo wyczekiwany. Ale jest ;d
Egzaminy, egzaminy. Brak czasu, brak weny. Tylko tyle mogę powiedzieć, na swoje usprawiedliwienie.
Czekam na wasze komentarze
Pozdrawiam gorąco ;)

Obserwatorzy

Stwowarzyszenie DHL

Stwowarzyszenie DHL

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Harry Potter Magical Wand