Miota mną jak
szmacianą lalką. Biegam po pokoju bez celu i przeklinam głośno Efraina
Porcupine'a, który przed chwilą porwał Hermionę... Uratowaliśmy ją, zabraliśmy
w bezpieczne miejsce... Niech to szlag!
- Musimy coś
zrobić! On jest nieobliczalny! Sebastian, zostaw mnie! - krzyczę, kiedy mój
przyjaciel łapie mnie za ramiona i potrząsa mną kilka razy.
- Opanuj się,
człowieku! - wrzeszczy i po chwili mnie puszcza. - Najpierw musimy pomyśleć.
Poza tym muszę iść do Blossom i...
- Daj spokój z
tą wariatką! - przerywam mu płonąc ze złości. - To nic nie warta psychopatka!
Nie widzisz tego?! A może ty po prostu się zakochałeś?! Tak! Sebastian kocha
Blossom!! - wrzeszczę na cały głos, jakby w ten sposób mógłbym coś zdziałać.
Śmieję się mu w twarz, a on tylko patrzy na mnie z mieszaniną wściekłości i
niedowierzania.
- Ja nie...
- Właśnie, że
tak! Kiedyś taką nic nie wartą wariatkę zabiłbyś na miejscu! Jeszcze tego nie
widzisz? Ta dziewczyna cię zmieniła, Sebastian. Byłeś zupełnie inny, kiedyś
byłeś prawdziwym śmierciożercą... - widzę, że trafiłem w jego słaby punkt.
Chłopak patrzy na mnie zszokowany i kilka oddycha widzę tylko jego dłoń
zmierzającą do mojej twarzy. Czuję przenikliwy ból w lewym policzku Chłopak prostuje
się i pewnym krokiem wychodzi z salonu. Po chwili słyszę odgłos jego stóp na
drewnianych schodach. Zdezorientowany patrzę na Snape'a. On tylko wzrusza
ramionami. Robię jeszcze bardziej zdziwioną minę. Milczę przez krótką chwilę,
po czym wraca Sebastian. Wygląda na nadzwyczaj spokojnego, po tym jak wyparował
z pokoju.
- Sebastian...
Dobrze się...
- Tak. Nie
wracajmy już do tego – przerywa mi w pół słowa.
Jest poważny, ale niepewność niszczy go od środka. Patrzę na niego
podejrzliwie.
- Gdzie Blossom?
- pytam nie odrywając od niego wzroku.
- W bezpiecznym
miejscu - mówi jakby od niechcenia, ale wyczuwam napięcie w jego głosie.
- To dobrze,
bardzo dobrze, ale ruszajmy już - ponaglam go. - Hermionę porwał Efrain, twój
kuzyn. Pomyśl, co ten szczur może jej zrobić! - krzyczę podchodząc do niego
coraz bliżej.
Czas ucieka.
Boże... A może on już zaczął...
- Sebastian,
gdzie mógłby pójść Porcupine? Jesteś jego kuzynem i to w twojej wiedzy pokładam
wszelkie nadzieje - mówi Snape jedwabistym głosem, spoglądając na mojego
przyjaciela z powagą.
- Może jest w drewnianym domku w lesie niedaleko posiadłości wujka... - powiedział sugeruje
chłopak po chwili namysłu.
- Świetnie. Teleportuj
mnie tam! - wołam do niego, a na plecach czuję ciarki. Oczy palą mi się żywym
ogniem. Ręce zaczynają mi się pocić, ale to wszystko jest niezwykle motywujące.
- Teraz? - pyta
Nieve z wahaniem patrząc na Snape'a.
- Im szybciej
tym lepiej - mówi głosem niewyrażającym żadnych emocji. Wreszcie ktoś tu myśli
podobnie jak ja. Odwracam głowę do przyjaciela. Jego twarz nie pokazuje nic.
Maska. Chwytam go za rękę. To samo robi Snape. Patrzę na chłopaka z nadzieją, a
on tylko uśmiecha się do mnie półgębkiem. Wiedziałem. Jest ze mną.
Czuję, jak
podłoga znika spod moich nóg. Wstrzymuję oddech. Czuję pod sobą twardy grunt. Otwieram
z nadzieją oczy. Widzę przed sobą rzędy potężnych pni drzew. Czuję, że coś
spływa mi po ramieniu. Patrzę w górę. Niebo pokryło się szarością i teraz leje
jak z cebra. Mech pod moimi stopami nasiąknął jak gąbka. Rozglądam się na boki.
Snape przechadza się między drzewami niczym nietoperz, a Sebastian odszedłszy
trochę w prawo, jakby czegoś wypatruje. Podchodzę do niego.
- I co? Gdzie to
jest? - pytam wypatrując drewnianego domku. Z oburzeniem stwierdzam, że gdzie
się nie obejrzę, wszystko wygląda tak samo. Właśnie dlatego lasy powinni sadzić
czarodzieje, nie mugole.
- Tam - szepcze
chłopak, jakby wyjawiał mi swoją największą tajemnicę. Wyciąga rękę i pokazuje
mi coś w oddali. Teraz widzę. Małe okno ze zbitą szybą. Zaczynam iść przed
siebie. Kroczę jakby przez mgłę, widząc tylko małe okno. Mój cel. Zaczynam
widzieć coraz więcej. Zgniłe drewno robiące za ściany, opadły dach, coraz
więcej pobitych okien... Mam wrażenie, że idę tam całą wieczność. Wreszcie
staję przed brązowymi drzwiami z dołem nadgryzionym przez korniki. Kładę dłoń
na wilgotnym drewnie i pochylam głowę. Z czoła kapią mi kropelki deszczu, cały
przemokłem. Czekam, aż Sebastian i Snape do mnie dołączą. Kiedy widzę ich u
mojego boku nabieram siły. Wyciągam różdżkę i ściskam ją pewnie w dłoni.
Delikatnie popycham drzwi. Z głośnym skrzypnięciem otwierają się na oścież.
Powoli wchodzę do środka. Nie czuję pod stopami pewnego gruntu. Patrzę pod
nogi. Teraz widzę, że podłogę stanowi klepisko, które ugina się pod każdym moim
krokiem. W środku panuje miły dla oczu półmrok. Rozglądam się po pomieszczeniu.
Nagle słyszę kroki. Z mroku wyłania się znana mi postać. Efrain. Wściekłość we
mnie narasta z każdą sekundą. Jego czarne oczy lśnią w mroku jak dwa diamenty.
Usta ma wykrzywione w złośliwy uśmieszek. Celuję w niego różdżką. Nagle chłopak
wybucha szyderczym śmiechem. To na prawdę jakiś idiota.
- Witaj Draco -
mówi jakby nie zauważył moich towarzyszy. - Ty na prawdę po nią przyszedłeś -
prycha. - Po szlamę.
Czuję, że już
dłużej nie wytrzymam.
- Oddaj ją.
Teraz. Słyszysz, Porcupine? - syczę nie odrywając od niego oczu. Chcę jak
najdłużej utrzymać z nim kontakt wzrokowy.
- Mógłbym to
zrobić... - mówi Efrain przeciągając sylaby. - Mógłbym, ale ona nie należy do
mnie.
- No pewnie, że
nie! Ona jest nasza! - prycha Sebastian ze zniecierpliwieniem. Jego kuzyn jakby
dopiero teraz go zauważa. Przenosi wzrok na spiętą twarz Nieve'a.
- Pamiętasz to
miejsce, prawda Sebastian? Kiedyś bawiliśmy się tutaj, jako dzieci. Kiedyś było
inaczej...
- Kiedyś to ty
byłeś inny - odpowiada szybko mój przyjaciel i przenosi wzrok na mnie. -
Kończmy to.
- Crucio -
szepczę i pozwalam, aby cała moja złość i determinacja opanowała mój umysł.
Widzę jak z końca mojej różdżki tryska szkarłatny płomień i razi Efraina w
klatkę piersiową. Chłopak od razu pada na podłogę i zaczyna wić się jakby w
każdej części ciała dostał skurczu. Przestaję. Na mojej twarzy maluje się
zadowolenie. Porcupine podnosi się ciężko i dyszy:
- Ja wam jej nie
dam. Raczej powinniście poprosić jego - uśmiecha się złowieszczo i odchodzi na
bok stękając cicho z bólu. Patrzę na niego w osłupieniu. Robię krok do przodu i
wytężam wzrok. Z ciemności wyłania się najpierw jedna, blada stopa, a potem
druga. Długa czarna szata ciągnie się po podłodze. Czuję, że serce podchodzi mi
do gardła. Nie... To nie może być prawda... Zaczynam się cofać, ale natrafiam
na sztywną dłoń Snape'a, która nie pozwala mi iść dalej. Stoję i w osłupieniu
patrzę na postać, którą mogę zobaczyć już w całej okazałości. Chyba zaraz
zemdleję.
- Bardzo dobrze
Draco, bardzo dobrze - słyszę złowieszczy syk, który wbija się we mnie tysiącem
małych igiełek. To już koniec?
No nareszcie skończyłam! xD
Pisałam ten rozdział chyba najdłużej ze wszystkich :D
W ogóle muszę was przeprosić, że tak długo nie pisałam, ale miałam dużo nauki xD Jutro rejon z histerii -.- No życzcie mi szczęścia :D I czekam na wasze komentarze :**
Fajny rozdział, choć trochę krótki.
OdpowiedzUsuńDraco trochę zbyt emocjonalnie podszedł do całej sprawy, ale w sumie miał trochę racji, bo jak dla mnie Sebastian zbyt szybko się zmienił :/
Sebastian i Blossom, fajnie :). Draco bardzo stał się uczuciowy w kwestii Hermiony, chce ją ocalić nie licząc się z późniejszymi konsekwencjami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Jak to nareszcie skończyłaś? Chyba ''już'' skończyłaś i ja powinnam cię zabić teraz ! Dlaczego tak krótko ? Akcja dopiero się rozkręcała ;((( aaaaaa ja chcę dalej !!!!
OdpowiedzUsuńPiękne <3 Niezwykle trzymający w napięciu rozdział. I ten powrót... Tego bym się nie spodziewała! Czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobre opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńprzeczytałam dzisiaj wszystkie twoje dotychczasowe rozdziały.
Podoba mi się to jak ukazujesz wszystko z perspektywy Dracona ;]
pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;)
http://polecalnia-dhl.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award ;) Więcej informacji na http://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/2014/01/versatile-blogger-award.html :)
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanie :D Przeczytałam wszystkie rozdziały i czekam na następny! :D
OdpowiedzUsuńDodaj szybko nowy rozdział!!! Błagam co dalej????? No nie zosatwiaj nas w takiej niepewności :( Ale blog wspaniały :3
OdpowiedzUsuńNotka bardzo mi się podoba, ale Draco w tym rozdziale strasznie myśli jak dziewczyna, co mi trochę przeszkadzało. Może to dlatego, że próbuje odzyskać tę Hermoinę, no nie wiem, w każdym razie takie jest moje odczucie.
OdpowiedzUsuńwspaniały
OdpowiedzUsuńej kiedy dodasz następną notkę????
OdpowiedzUsuńNie wiem... :( Może jakoś za dwa tygodnie...
UsuńWracam dopiero 14 więc... ;//
Dobrze wiedzieć. Uwielbiam twoją pisaninę i z niecierpliwością wyczekiwać będę następnej notki!!!
UsuńCzekam z niecierpliwością na następny ♥ ten był niesamowicie wciągający zresztą jak pozostałe :) Informuj mnie koniecznie o nowych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
wciągający blog bardzo ciekawie prowadzone opowiadanie mam tylko jedno pytanie kiedy w końcu dodasz kolejną notkę?
OdpowiedzUsuń/Bella
Hej. Rozdział jak zawsze fajny. :).
OdpowiedzUsuńSorki, że tak długo czekałaś na mój komentarz, ale miałam dużo nauki i jakichś projektów :3.
Czekam na kolejny
Alex :3
Super rozdział, czemu tak krótko :c
OdpowiedzUsuńWspaniały wystój bloga i super muzyka w tle :3
Weny życzę,
http://dramionejustbelieve.blogspot.com/
Super Notka <3
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga :)
http://wladcy-marmurowego-aniola.blog.pl
Baaaardzo proszę o komentarze. XD
wspaniała notka :)
OdpowiedzUsuńJejku, dawno mnie tu nie było. No nic, muszę nadrobic zaległości i czytam dalej ;)
OdpowiedzUsuńA tak wgl to cudowny rozdział... To Voldemort?... Jezu.. Co on?... Idź se Tom!
http://scianypoznan.pl
OdpowiedzUsuń