Stoję przed
bramą mojego domu... Nie byłem tutaj tylko dwa miesiące, a już te mury wydają
mi się całkiem obce. Dotykam ręką mojej twarzy. Wciąż jeszcze krwawię. Nawet
lecąc na miotle trzeba się mieć na baczności... Bo jeszcze jakaś cholerna sowa wleci
na ciebie i poharata ci twarz... Nie mam żadnej chusteczki. Czuję jak ciepła,
lepka ciecz spływa mi po twarzy. Szybko ocieram ją rękawem. Jest czarny, więc
raczej krwi nie będzie na nim widać. Rana trochę piecze, ale nie jest
źle.
Jeszcze raz
patrzę na Malfoy Mannor, biorę głęboki wdech i robię krok w stronę bramy.
Wyciągam różdżkę i macham ją w stronę krat, które od razu się otwierają. Wydaję
mi się jakbym zaraz miał zemdleć... Wchodzę na terytorium Lorda Voldemorta,
żeby uratować przyjaciółkę Harry'ego Pottera... I do tego jestem śmierciożercą.
Co za paradoks. Mimo woli zmuszam moje nogi do podejścia do drzwi wejściowych.
Chcę wyglądać jak najpewniej, ale tym raczej bym się nie martwił. Przez te
ostatnie kilka lat wypracowałem sobie dobrze technikę zamykania w sobie
wszelkich emocji.
Podnoszę dłoń i
kilka razy pukam w czarne drzwi. Dziwne uczucie. Pukać do drzwi swojego
własnego domu. Po chwili staje przede mną Glizdogon. Jak zwykle wygląda jak
parszywy szczur. Nie czekając na żadne słowo z jego strony wchodzę do środka.
Na korytarzu panuje przyjemny półmrok. Z jadalni słychać głosy, więc tam się
udaję. Wchodzę do pokoju. W miejscu, gdzie nie dawno stał okazały stół, nie ma
nic... Wszystko wynieśli. W kącie tylko stoi ciemny fotel, w którym zawsze
siadała matka i czytała mi baśnie Barda Beedle’a... Stare czasy...
Na środku jadalni
stoi matka, ojciec i ciotka Bellatriks. Na mój widok siostra matki woła ożywionym
głosem:
- Draco! Gdzieś
ty był?
Patrzę na matkę
i widzę na jej twarzy zmęczenie. Ojciec jak zwykle jest niewzruszony.
- Byłem u
Sebastiana - odpowiadam, a mój wzrok pada na wypłowiałą skarpetę świąteczną
zawieszoną na kominku. Święta? Ahh… No tak... Przecież jest grudzień...
Nagle do pokoju
wchodzi Snape w towarzystwie Pearl. Pearl? Ze zdziwieniem wpatruję się w
dziewczynę, która tylko wita się ze wszystkimi skinieniem głowy. Podchodzi do
mnie i po prostu całuje w usta. Chcę ją odepchnąć, ale przypominam sobie, że
dla mojej rodziny Pearl jest nadal moją dziewczyną. Kiedy w końcu odrywam się
od niej, przytulam ją do siebie i udaję szczęśliwego. Ukradkiem patrzę na
Snape'a, ale on tylko spogląda na mnie swoim przyszywającym spojrzeniem.
- Co ci się
stało w twarz, Draco? - pyta mnie Nieve, kiedy stoimy już obok siebie. Wszyscy
patrzą na mnie z zaciekawieniem.
- Jakaś durna sowa
wleciała we mnie i podrapała mnie. To nic wielkiego - mówię patrząc na nią, a
ona tylko wtula się we mnie mamrocząc coś w rodzaju: " Oj, ale ty jesteś
twardy."
- Severusie, jak
ci idzie w Hogwarcie? - pyta ciotka śmiejąc się szyderczo.
- Carrow'owie
bardzo dobrze spełniają wyznaczone im zadania - odpowiada dyrektor uśmiechając
się lekko.
Nagle do pokoju
wchodzi Sebastian z Glizdogonem. Czy oni muszą wszyscy muszą chodzić w parach?
Nieve wita się ze wszystkimi i staje obok Snape'a.
- Przyszli
Szmalcownicy - oznajmia i wycofuje się w kąt pomieszczenia, a do środka wchodzi
Scabior ze swoimi... kumplami?
- Mamy jeńców.
Twierdzą, że nic nie wiedzą, ale weźcie ich na przesłuchanie - mówi Scabior i
przed nami lądują dwaj chłopacy. Jeden rudy, a drugi brunet. Są związani i z
trudem podnoszą się z podłogi. Nagle na twarzy ciotki Bellatriks maluje się
przejęcie.
- Wyjść! -
wrzeszczy do Szmalcowników. - Wyjść natychmiast! - krzyczy, ale nagle głos jej
się załamuje. Podchodzi do jednego z nich i jej wzrok ląduje na srebrnym mieczu
przypasanym do pasa. - Skąd to masz? - syczy z przerażeniem.
- Był w torebce
tamtej dziewczyny, co ją przyprowadziliśmy dwa tygodnie temu, to sobie go
wziąłem - mówi wilkołak z uśmiechem.
Na dźwięk tych
słów rudzielec na podłodze poruszył się. Ciotka widząc to szybkim ruchem
różdżki zaczyna dusić szmalcowników.
- Wynocha! WYNOCHA
STĄD! - wrzeszczy na cały głos i wyszarpuje miecz od wilkołaka. Odsuwam Pearl
na bok, a sam wyrzucam jednego ze Szmalcowników. Sebastian i Glizdogon robią to
samo z pozostałymi.
Ciotka dysząc
chowa miecz do torebki. Spogląda na dwóch chłopaków na podłodze. Chwyta rudego
za włosy i przygląda się jego twarzy. Robię to samo. Weasley? No to długo nie
pożyje. Ciotka rzuca nim o podłogę i podchodzi do bruneta. Robi z nim to samo.
- A coś ty taki
brzydki? - syczy do chłopaka, po czym zwraca się do mnie. - Draco! Draco, chodź
tu. Rozpoznaj go. To on?
Co? Że niby
Potter?
Powoli podchodzę
do ciotki i schylam się, żeby lepiej widzieć twarz. Potter... Nie mogę go
wydać. W lochu jest Hermiona. Zabiją ją jak się dowiedzą, że z nim
współpracowała.
- I co? Draco? Przyjrzyj
się dobrze - mówi do mnie ojciec.
- On... Nie
jestem pewien... Co jest z jego twarzą? - pytam, bo na prawdę jego twarz jest
bardzo zniekształcona.
- Ha! Dobre
pytanie! To na pewno sprawka tej dziewuchy! Nauczyła go tego zaklęcia! -
krzyczy z przejęciem ciotka Bellatriks.
- Nie jestem
pewien... - ciągnę dalej, ale ciotka mi przerywa.
- Ohh, to bez
znaczenia! Zaraz i tak się dowiemy, jak zaklęcie przestanie działać! A teraz...
Glizdogonie! - Na dźwięk tych słów Pettegrew kłania się. - Zaprowadź tych dwóch
do lochu i przyprowadź tę dziewczynę.
Glizdogon kiwa
głową i po chwili wraca z nią... Ma potargane włosy, podkrążone oczy i
potargane ubranie... Jednak mimo to idzie z podniesioną głową, a kiedy jej
wzrok pada na mnie, przez chwilę patrz mi w oczy i odwraca się w inną
stronę.
- Wyjdźcie
wszyscy! A my sobie tu pogadamy, jak to dziewczyny! - krzyczy ciotka. Waham się
przez chwilę. Sebastian podchodzi do mnie i wyprowadza mnie na korytarz. Matka
z ojcem idą na górę. Zostaję ja, Snape, Sebastian i Pearl.
- Snape, ona ją
zabije - syczę do niego z wściekłością.
- Cicho, Draco -
karci mnie dziewczyna.
- A ty właściwie,
co tu robisz? Znikasz nagle i jakby nigdy nic przychodzisz tu i co? - mówię
poirytowany.
- Draco,
spokojnie. Pearl nam pomaga... - uspokaja mnie mój przyjaciel, ale nagle słyszę
przeraźliwy krzyk, który zaczyna mi dzwonić jak dzwonek przeciwpożarowy.
- Hermiona... -
szepczę i nie zastanawiając się szarpię za drzwi i wpadam do środka, a za mną
zdezorientowana reszta.
Na podłodze leży
ona... Widzę jak jej klatka piersiowa szybko podnosi się i opada. Po policzku
spływa jej mała łza, a na ramieniu... Szlama? Tak bardzo chcę ją przytulić,
zabrać ją stąd...
- Skończyłam -
mówi z uśmiechem ciotka, której najwyraźniej torturowanie Gryfonki przyniosło
wiele radości. - Zaraz tu będzie... Zaraz Lucjusz go wezwie. Glizdogonie!
Przyprowadź tych dwóch!
Nagle w pokoju
stają Weasley i Potter. Uzbrojeni w różdżki. Chwytam swoją i cała reszta idzie
w moje ślady.
- Potter! Haha!
Harry Potter! Lucjuszu wezwij go, wezwij! - wrzeszczy siostra mojej matki, ale
nagle jej różdżka ląduje w ręce Pottera. Ojciec wyciąga rękę. Już. Zaraz tu
będzie. Nagle Snape rzuca na Weasley'a Drętwotę, jednak rudzielec odpiera atak
i rozpoczyna się walka. Na przeciw mnie staje Potter. Rzucam na niego kilka
zaklęć, ale on zręcznie je odpiera. Nagle udaje mu się mnie rozbroić. Tracę
różdżkę. Sebastian staję teraz do walki z Potterem, a ja widząc, że wszyscy są
zajęci spoglądam na Snape'a, który głową pokazuje na leżącą dziewczynę. Chwytam
Pearl za rękę i ciągnę ją na podłogę. Jedną dłonią przytrzymuję Pearl, a drugą
chwytam Hermionę. Widzę przerażenie na twarzy Weasley'a. Zamykam oczy i czuję,
że moje ciało przeciska się przez niewidzialną rurę. Ciężko opadam na podłogę.
Otwieram oczy.
Salon w
kamienicy Snape'a. Podnoszę się z podłogi. Pearl już się otrzepuje. Szukam
wzrokiem jej. W końcu jest bezpieczna. Jest bezpie... Zamieram.
- Taka niewinna,
taka słaba - patrzę z przerażeniem na Hermionę, na Hermionę, którą trzyma...
Jak to on? Przed nami stoi ten parszywy idiota. Trzyma ją przy sobie. Głaszcze
ją po twarzy. Nie, nie pozwolę! Sięgam do kieszeni po różdżkę... Nie mam jej
tam. Niech to szlag! Wyciągam rękę do Pearl, a ona bez wahania podaje mi
swoją.
- Spokojnie
Draco. Chyba nie chcesz, żeby Hermionie coś się stało - szepcze do mnie Efrain
przykładając różdżkę do jej głowy. - To by była wielka szkoda...
- Zostaw ją,
Porcupine! - syczę do niego z wściekłością. Dziewczyna patrzy na mnie ze
strachem w oczach. Wydaje się, że tylko Efrain podtrzymuje ją na nogach.
- A może mały
handelek? - Ślizgon uśmiecha się do mnie szyderczo. - Albo wiesz co? Może sobie
ją zostawię? Zawsze byłem niezdecydowany...
- Zostaw ją, a
może nie skręcę ci karku - mówi Sebastian wchodząc do pokoju razem ze
Snape'em.
- Czterech na
jednego? To chyba nie równa walka - śmieje się Efrain.- Chyba czas się pożegnać
- szepcze i... znika. Razem z nią.
- NIE!!! -
wrzeszczę i zaczynam miotać rękami w miejscu, w którym zniknęła. Znów jej nie
uchroniłem... Przeze mnie porwał ją jakiś psychopata, po którym nie wiadomo
czego się spodziewać.
Czuję czyjąś
rękę na plecach.
- Znajdziemy ją
- mówi do mnie Sebastian z udawanym spokojem, choć wiem, że w środku
najchętniej porzucałby czymkolwiek o ścianę.
- Ja na pewno
się nie poddam – szepczę, klęcząc na podłodze i tylko walę w nią bezradnie pięściami.
Musimy ją znaleźć.
Ja muszę ją znaleźć. To nie ta sama dziewczyna, co kilka miesięcy temu...
Ona... Chyba nigdy czegoś takiego nie czułem... Nie chcę tego czuć! To boli!
Nie chcę tego! Co się ze mną dzieje?!
******
I jak?
Przepraszam Was, że tak długo odkładałam ten 16 rozdział, ale po prostu zabrakło mi czasu... Ale dzisiaj się zawzięłam i napisałam :D Jest znacznie dłuższy od poprzednich, więc chyba jestem na dobrej drodze :D
Pozdrawiam :***
Co za emocjonujący rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńStrasznie żal mi Hermiony, musiała bardzo cierpieć po tych torturach... Draco... hmm i ta jak jej...Pearl.. całująca go w usta O.o o kurde ;D
Bardzo mi się podobało ! zyczę weny kochana na kolejne rozdziały :*
Ciekawy i inspirujący :D. Tylko nudziła mi się trochę ta scena z filmu, to już przereklamowane mogłaś chociażby napisać coś swojego, no ale cóż...
OdpowiedzUsuńŻyczę ci weny.
Amy :)
Ciekawe zakończenie . Dość dynamiczny rozdział i to lubię!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :)
Jeju, ile emicji.. zresztą jak zwykle.. :p
OdpowiedzUsuńHermiony znowu nie ma.. znowu ktoś ją zabrał, znowu jej będą szukać ;) nie, mi to nie przeszkadza.. właśnie między innymi za to tak lubię twoje opowiadanie ^-^
No to czekam na nowy rozdział i życzę weny ! ;]
P.S. Z jakiego filmu jest to 'Mirror Dance'? Bo z jakiegoś jest.. może z harry'ego?! sory, ale już się pogubiłam i musze to wiedzieć, bo mnie to męczy ;D
Taak, jak pierwszy raz ułyszałam Mirror Dance też się zastanawiałam z jakiego to filmu :D Kochaj i tańcz czy jakoś tam... No ten z tym przystojnym aktorem... Nie pamiętam nazwiska. To polski film :D
Usuńaaa no tak :D
UsuńJestem pod wrażeniem :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę masz talent *.*
Rozdział bardzo fajny, choć zdziwiłam się, że Sebastian postanowił nawet na trochę opuścić Blossom
:D
A końcówka najlepsza! Mam nadzieje, że następny rozdział będzie szybciej :D
Boom! Efrain! :D
OdpowiedzUsuńDobry rozdział, trzymający w napięciu.
Nadrabiam zaległości. Dzięki Bogu, że wreszcie znalazłam trochę czasu, bo jestem po prostu zachwycona! Jej ten rozdział był taki...! Brak mi słów. Bella to istna wariatka. Współczuję Draco... Odnalazł Hermionę i po raz kolejny ją stracił...
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam [dramione-want]
No to wreszcie nadrobiłam zaległości. Przepraszam, że tak długo to trwało, ale nawał nauki mnie przytłoczył i kompletnie nie miałam czasu. ;)
OdpowiedzUsuńNo to tak:
Ostatnie rozdziały są naprawdę świetne ;*. Gdy opisujesz te wszystkie doświadczenia to mam wrażenie jakbym sama była gdzieś tam i wszystko obserwowała. Czekam na więcej:D. Postaram się regularnie czytać wszystkie nowe rozdziały :*
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
No to uhh, przeczytałam wszytko!
OdpowiedzUsuńNa początku wypiszę wszytko co mi się podobało. Tak jak już wspominałam z którymś z komentarzy jest to piękna playlista, którą mam puszczoną czasem nawet zamiast youtube.
Rozdziały są krótkie i przesycone akcją - ale to spokojnie można uznać za atut ! Dzięki temu nie męczyłam się przy czytaniu, a lekkość stylu sprawiła, ze bardzo szybko wszytko pochłonęłam.
Wszystkie informacje są ładnie posegregowane - niczego nie trzeba szukać.
Mam też kilka rzeczy, które w ten czy inny sposób mi się nie podobały.
Przede wszystkim radzę wyjustować tekst, gdyby nie pierwsze notki, w których był on ustawiony do lewej pewnie nie zaczęłabym czytać gdyż takie ustawienie bardzo to utrudnia - usłyszysz to w każdej oceniani.
Druga sprawa, nie masz większych problemów z zapisem dialogu, ale w poprzednich rozdziałach źle był odmienione nazwisko ''Potter'' pisałaś je z apostrofem, co jest bardzo rzucającym się w oczy błędem. (aż dziwie się, że twoja Beta tego nie poprawiła! )
Co do postaci to jedynie denerwuje mnie postać Blossom. Nie wiem co Sebastian w niej widzi, albo jest tak płytki, że poleciał na jej urodę, albo ma jakieś fetysze do bezbronnym dziewczyn. Nie wiem, w każdym razie nie wygląda to bardzo realistycznie, wręcz sztucznie i komicznie.
No cóż do usłyszenia w nowym rozdziale. Mam nadzieje, że Hermi znów wpadanie w ramiona Draco.
Darkbloom