W jednej chwili
rzucam się na podłogę. Upadam na kolana. To bardzo dobry przykład mojego
tchórzostwa. Wstydzę się siebie. Jestem żałosny. Czuję jak wilgoć z klepiska
pode mną powoli przenika moje spodnie. Przechodzi mnie dreszcz.
- Wstań, Draco.
Wy też - słyszę lodowaty głos Czarnego Pana. Rozglądam się i zauważam, że
Sebastian i Efrain nie wykazali się większą odwagą niż ja. To trochę podnosi
mnie na duchu, ale nadal czuję się jak śmieć. Wstaję i nawet nie próbuję się
otrzepać. Teraz jest mi wszystko jedno jak wyglądam. Zapada długotrwała cisza,
którą zakłóca tylko odgłos kropel deszczu spadających na nasze schronienie.
Nikt nie śmie się odezwać. Nie wiem czy Czarny Pan oczekuje od nas jakiejś
reakcji. Może tak, ale znów okazuję się tchórzem i po prostu stoję ze wzrokiem
spuszczonym w dół. Nagle czuję jak koścista dłoń wbija się w moje ramię. Czuję,
że zaraz zemdleję. Podnoszę wzrok. Lord Voldemort stoi przede mną i uśmiecha
się złowieszczo.
- Draco... Co
się z tobą dzieje?
- Ja... Nie
wiem, Panie... Ja...
- To
odpowiedzialność, Panie - słyszę głos Sebastiana. Czarny Pan spogląda na niego
ze zdziwieniem. Na chwilę uwolniłem się od tych głębokich, siejących przerażenie
oczu.
- Mów dalej,
Sebastianie. - Na twarzy Voldemorta widać zaciekawienie.
- Draco czuje
się za nią odpowiedzialny, za jej życie i bezpieczeństwo - mówi Nieve ze
spokojem. W wyrazie jego twarzy nie można dostrzec niczego, co chociaż
przypominałoby lęk czy niepewność. Tego mu zawsze zazdrościłem. Nawet w
obecności Czarnego Pana umiał zachować spokój i opanowanie.
- Kazałem ci ją
zabić - szczebiocze w moją stronę Lord Voldemort, a ja czuję skręcanie w
żołądku.
- Ale Efrain ją
porwał - szepczę zaciskając pięści. Próbuję wyrzucić z głowy obraz Hermiony w
jego objęciach.
- Na mój rozkaz
- rzuca Voldemort jakby to był nieistotny szczegół. Sam kazał mi ją zabić!
Porwał ją i kazał mi zabić! Wiedział, że będę jej szukał, ale nie będę potrafił
zabić... Ale co on z tego ma? Chyba tylko czystą satysfakcje z mojego
cierpienia.
Nagle Czarny Pan
odwraca się i wyciąga różdżkę. Słyszę cichy jęk.
- Hermiona? -
mówię bezgłośnie i serce mi zamiera. Jest tutaj. Nic jej nie jest? Nie widzę
jej. Siedzi tam? W tym kącie? Powstrzymuję się, żeby do niej nie podbiec. Chcę
ją stąd zabrać. Żeby już nikt jej nie skrzywdził. Ani Efrain, ani Czarny Pan.
Voldemort
podnosi różdżkę i zaklęciem rzuca dziewczyną, która upada pod moje nogi. Kucam
i wyciągam do niej ręce, ale ona odpycha mnie i upadam na plecy. Patrzę na nią
i w dostrzegam w jej brązowych oczach odrazę. Jeszcze raz próbuję się do niej
zbliżyć, ale wtedy dostaję pięścią w twarz. Czuję ciepłą ciecz sączącą się z
nosa. Efrain parska śmiechem. W środku czuję... Nie, ja już nic nie czuję. Nie
chcę już nic czuć, a na pewno nie do niej. Ona mnie nienawidzi, bo przeze mnie
tu trafiła. Ale próbowałem ją ratować. Poświęciłem się dla niej. Chciałem, żeby
była bezpieczna. Ale jednak coś do niej czuję. Nie chcę tego czuć!
Wstaję i robię
krok do tyłu. Najlepiej będzie o niej zapomnieć. Niech on ją zabije.
- Ty ją zabij -
syczy Voldemort. Wyciągam różdżkę i celuję w Granger. Ponownie patrzę w jej oczy.
Strach, wrogość i coś, czego nie potrafię odszyfrować. Ręka mi drży. Na czole
czuję małe kropelki potu. Cofam rękę. Nie zrobię tego. Nie ważne co ona o mnie
myśli, nie mogę pozbyć się tego, co we mnie tkwi. Tego co czuję.
- Jesteś taki
przewidywalny, Draco - słyszę syczący głos Czarnego Pana. - Zabierz ją. Jeszcze
się dowiesz, co masz z nią zrobić.
*****
Tak, wróciłam :D Po baaardzo długim czasie znów zaczęłam pisać. Dlaczego przestałam? Szczerze to sama nie wiem... Może to przez brak weny, a może przez to, że w moim życiu ostatnio sporo się działo xD No, ale nie ważne ;p Rozdział trochę krótki, no ale następny postaram się napisać dłuższy ;**
fajnie że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńRozdział faktycznie krótki ale fajny :)
Pozdrawiam i weny życzę :)
bardzo ciekawy rozdział :) podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że Draco nie zabił Hermiony! Co z tego, że go nienawidzi? Wkrótce sie to zmieni :D. Przecież ja nie zabił, więc musiał zyskać w jej oczach.
OdpowiedzUsuńDziwi mnie, że Voldemort nie kazał mu jej zabić lub sam jej nie zabił. nieźle mnie to zaskoczyło! :D
nie mogę już dłużej komentować, ponieważ Ty nie komentujesz moich rozdzialów. Ja nie mam czasu, aby komentować blogi, które nie czytają moich opowiadań. Mam ich dużo, dlatego dołączyłam do obserwatorów :).
Pozdrawiam!
Amy :)
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńCiesze się że Draco jej nie zabił
Nie wolno mu :)
Z niecierpliwością
czekam nn
pozdrawiam
Aqua
zapraszam na http://aquasenshi.blogspot.com/
Bardzo fajny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie dalej i czekam z niecierpliwością :D
Bibbibu :3
Świetny rozdział, ale krócieńki :(
OdpowiedzUsuńTylko trochę Czarny Pan... za mało mroczny? Ale nie mgoę się doczekać ciągu dalszego ;) pisz szybko!!!
Rozdział krótki, ale jak zawsze dobry. Jednak mam niedosyt i chcę dalej. Widzę, że rozdział jest z maja, a nowej notki nie ma :( Proszę cię, daj chociaż znak życia. Mam nadzieję, że nie opuścisz tego bloga. :)
OdpowiedzUsuńTak jak nana nanana. Rozdział cudowny, ale no.... wracaj!
OdpowiedzUsuń